Sorka ale zawieszam bloga...
wiem że nie jest to dobry blog. Inna sprawa to, że go zawieszam to nie jest znak, że nie wiem o czym pisać. Mam setki pomysłów problem w tym że nie mam kiedy tego wszystkiego napisać. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział... Może dopiero na wakacjach narazie brak czasu ;/ nawet w dni wolne...
Kaśka ...
czwartek, 3 maja 2012
czwartek, 26 kwietnia 2012
# Rozdział 5
Ranek, obudził mnie dźwięk głosu mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się i powoli otworzyłam oczy.
- Hej piękna. – powiedział lekko zachrypiałym głosem.
- Cześć przystojniaku – pocałowałam go na powitanie.
- Przepraszam, że cie obudziłem ale po południu mamy samolot więc jeszcze musimy się spakować.
- Wiem, wiem. – uśmiechnęłam się. – idę pod prysznic. –mozolnie siadłam na skraju łóżka
- A mogę z tobą. – zapytał z nadzieją Zayn robiąc słodkie oczka.
- Marzysz. – uśmiechnęłam się wstając następnie idąc w kierunku łazienki.
- Czasami marzenia się spełniają. – powiedział i udał się za mną.
- A skąd wiesz, że tak będzie i tym razem. – spytałam biorąc ręcznik z półki.
- Bo cie kocham – powiedział podchodząc bliżej – bo jesteś piękna – podszedł jeszcze bliżej – bo jesteś moja a to moje marzenie, które się spełni – mówiąc to stał na tyle blisko, że na szyi czułam jego oddech. Po chwili mulat przyssał się do mnie. Ja odwróciłam się do niego przodem i odwzajemniłam pocałunek. Oparłam się o białe zimne drzwi do łazienki. Po chwili Zayn wziął mnie na ręce. Zarzuciłam mu ręce na szyje wplątując swoje ręce w jego czarne włosy. Następnie otworzyłam drzwi i weszliśmy do łazienki. Zayn puścił mnie więc już stałam na ziemi. Usiadłam na brzegu ogromnej wanny. W tym czasie Zayn odkręcił kurek, a z kranu poleciała gorąca woda. Wzięłam do ręki jakiś płyn i powąchałam go, był to słodki zapach wanilii. Kochałam ten zapach kolejna rzecz którą lubię i ja i Zayn. Po chwili poczułam ciepłe dłonie chłopaka na swoich ramionach. Podniosłam wzrok na jego twarz. Uśmiechnęłam się wstałam i pozbyłam się koszulki mulata. On nie pozostał mi dłużny. Po chwili siedzieliśmy już w ciepłej wodzie. Wszędzie było mnóstwo piany. Po skończonej kąpieli zeszliśmy na dół do kuchni. Zayn jako, że znajdowaliśmy się w jego domu ( jego rodzice wyjechali na wczasy na całe wakacje) zrobił śniadanie. Tosty z dżemem truskawkowym. Nie jest to jakieś wykwintne danie ale wystarczające.
- Musze cie pochwalić słońce, są lepsze niż wczoraj. – powiedziałam uśmiechając się.
- Dziękuje.- powiedział czarnowłosy i cmokną mnie w policzek.
Po śniadaniu udaliśmy się na górę w celu spakowania swoich rzeczy. Mulat wyciągną z szafy 2 wielkie walizki. Zaczęłam wkładać po kolei ciuchy do walizki. Zayn włączył muzykę Starships – Nicki Minaj. Lubiłam jej piosenki. Zaczęłam sobie podśpiewywać, Zayn dołączył do mnie. Tak sobie śpiewając każdą następną piosenkę lecącą z wierzy spędziliśmy ponat godzinę pakując się na nasze oczekiwane wakacje. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Maggie. Odebrałam.
-Halo – powiedziałam przykładając telefon do ucha.
- Hej koleżanko gdzie jesteś… - zapytała co mnie zdziwiło.
- Pakujemy się z Zayn’em ,w sumie to już skończyliśmy a co ??
- Tylko dzwonie się upewnić bo wiesz już jest 14 a o 16 mamy samolot.
- Wiem, wiem i tak zaraz pakujemy się do auta. – powiedziałam przeczesując ręką włosy.
- Okssy to do zobaczenia papa.
- papa –odłożyłam telefon na półkę, następnie zapięłam z trudem walizkę.
Zayn zniósł nasz walizki na dół i wsadził je do auta. Po chwili ruszyliśmy.
- Coś myśle,że te wakacje będą udane – powiedział Zayn.
-Też tak sadzę – powiedziałam uśmiechając się.
Zajechaliśmy na lotnisko. Wysiadłam z auta, i udałam się w kierunku bagażnika. Wyjęliśmy z Zaynem bagaże których było dość sporo. Przecież na całe wakacje na tropikach nie wezmę jednej bluzki. Z uśmiechami na twarzach weszliśmy na lotnisko gdzie czekali na nas już prawie wszyscy. Niall z Amy siedzieli przy fontannie, Maggie, Liam i Lou pili jakieś soczki.
- Hej wszystkim – krzyknęłam tak głośno, że zapewne połowa lotniska mnie usłyszała.
- Cześć kolego i koleżanko – zasalutował Lou. Ten to zawsze w dobrym humorze.
- Nie wiecie gdzie Harry z Dianą się podziewają ?? – zapytała Maggie.
- Nie, ale wczoraj na imprezie widziałam jak idą razem do szopy Harrego – powiedziałam rozsiadając się wygodnie na kolanach Zayn’a – ale musze wam powiedzieć, że byli nieźle zalani. – zaśmiałam się.
-No to chyba mamy powód ich nie obecności. – powiedział Liam.
W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefony Nialla. Rozpoznawalny dla każdego z naszej paczki. Mianowicie dźwięk piania koguta czy czegoś tam. Zaczęliśmy się śmiać, Niall tylko popatrzył się na nas z po byka i odebrał.
- Hej stary, gdzie jesteście… No tak bo Dina chyba jest z tobą… to gdzie jest… no my też nie wiemy… ok. czekamy… - wszyscy patrzyliśmy na Niall’a oczekując wyjaśnień.
- Harry powiedział, że nie wie gdzie jest Diana. – powiedział z wzrokiem skierowanym w podłogę.
- No to mamy problem. – powiedział Liam. – za godzinę mamy samolot, dzwońcie do niej.
- Już dzwoniłam chyba z 10 razy, nie odbiera. – odezwała się Maggie.
- Każdy po kolei dzwonił do Diany. Po 20 minutach przyszedł Harry do odprawy zostało niecałe pół godziny, a jej nie ma.
- Harry, mogę z tobą pogadać. Dla osobności. – dodałam
-Jasne- odburkną, nasz Hazza chyba dzisiaj bez humoru.
- Tak… - przeniósł na mnie swój zielony wzrok, gdy odeszliśmy trochę od naszych przyjaciół.
- Harry, wczoraj na imprezie, widziałam cię jak szedłeś z Dianą do szopy, nie wiesz gdzie poszła potem.
- Kate… - zrobił pauze – ja… ona…. – cały czas trzęsły my się ręce. – Diana jest zemną w ciąży.
________________________________________________________________________
jest 5 :)
dziękuje za wejścia ;)
i jak zwykle prosze o komentarze ;)
wtorek, 24 kwietnia 2012
# Rodział 4cz.2
Powoli wstałam z łóżka. Zaczęłam szukać mojej bielizny, która mogła znajdować się wszędzie. Ponieważ na dworze panował upał, postanowiłam że założę tylko górę od stroju kąpielowego na to jakąś zwiewna bluzkę i spodenki. Zayn ani myślał wstawać. Leżał dalej na łóżku i mi się przyglądał.
- Może być tak została, coo ?? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak, Zayn’uś się rozmarzył. Oj marne twoje nadzieje. - odpowiedziałam mu i wystawiłam język.
- Ale no proszee !!!
- Niee – powiedziałam i udałam się do łazienki, żeby zmyć z siebie … ( białe lepkie) ;)
Gdy wróciłam do pokoju, Zayn raczył się ubrać chociaż w spodnie dresowe. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. On coś pisał na twiterze. Pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni. Zabrałam się do robienia naleśników. Zrobiłam ich trochę, sama byłam głodna a co dopiero moje czarne słońce. Akurat skończyłam smażenie gdy Zayn wszedł do kuchni z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mam dobre wieści. – powiedział i zasiadł naprzeciwko mnie.
-Jakie ?? – zapytałam uśmiechem.
- Harry robi dzisiaj imprezę na zakończenie szkoły. – powiedział
- Przecież dopiero co tył bal.
- Znasz naszego Hazze jemu zawsze mało. ;)
- W sumie fakt. – zaśmiałam się.
- O której ? – rzuciłam połykając naleśnika.
- Na siódmą u niego – powiedział i wziął kolejny kęs.
- Na siódmą – powiedziałam z niedowierzaniem.
- No tak a co??- spytał jakby udawał głupiego.
- No bo jest za 20 szósta – powiedziałam i poleciałam na górę.
- Spokojnie zdążysz. – krzykną na mną Zayn.
Ja wpadłam do garderoby, zaczęłam przerzucać wszystko co w nie miałam. Na szybko ubrałam jaką sukienkę. Następnie poleciałam do łazienki.
Na imprezę ledwo się wyrobiłam, ale gród to się nie spóźnić. Dojechałam z Zayn’em na miejsce. Impreza już się rozkręciła. Otworzył nam Harry z 2 blondynkami u boku.
- No stary… wiedzę że ostro dzisiaj będzie
- Ja się zawsze ostro bawię – odpowiedział i ruszył z koleżankami w tłum
Razem z Zayn’em wymieniliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami. Potem Zayn wziął mnie za rękę i podążyliśmy do Barku ;)Nie ma co impreza bez drinków to impreza do dupy. Po 2 mocniejszych było już fajniutko ;) więc wręcz polecieliśmy na parkiet. Tańczyliśmy i tańczyliśmy i tańczyliśmy, było jak w bajce. Mam przy boku chłopaka którego Kochan nad życie, czego tu więcej chcieć. Rozmarzyłam się. Na ziemie ściągną mnie Zayn.
- Idze zapalić… zaraz przyjdę – powiedział, dał buziaka i poszedł w stronę wyjścia.
Ja w tym czasie obczajałam czy w ogóle znam kogo kol wiek na ludzi obecnej na tej imprezie. W tańczącym tłumie rozpoznałam Maggie z Liam’em, o chyba coś się szykuje. Amy siedziała w kącie z Niall’em który przesadził „lekko” i nie mógł ustać na nogach. Harry z Dianą…. Co zaraz Harry z Dianą. Harry z Dianą ??? WTF ??!!! Zayn krzykną by VAS HAPPENIN ??!!! Wiem, że ciągnęło ich do siebie ale nie wiedziałam, że aż tak bardzo. Po chwili zobaczyłam jak Ida w stronę ogrodu i skręcają do „szopy” Harrego. ( Dla wyjaśnienia szopa Harrego to coś jak jego 2 dom, tylko nas tam wpuszczał. Nawet jedo rodzice nie mają ta wstępu ) Zdziwiłam się tym co zobaczyłam, a może mam omamy. Nie mam pojęcia ;/. Wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Lou siedział na fotelu i stukał coś w telefonie. Coś z nim ostatnio nie tak. Ciągle chodzi zamyślony, jakby coś go trapiło. Moje rozmyślenia przerwał mi Zayn .
- To co teraz robimy. – zapytał i posłał swój cudowny uśmiech.
- A nie wiem, nie wiem. – odpowiedziałam.
- A może ty tak. – zaczął mnie całować.
- Zayn, słońce nie teraz potem. Dobrze.- pogłaskałam go po policzku.
- Oj no. – nawet troszeczkę.
- Niee teraz i nie tu. – powiedziałam.
- A jak Ci zaproponuje inne miejsce… hmmm – spytał z nadzieją
- Zayn już 2 raz dzisiaj.
- Ale no proszę. Szybki numerek… noo
- Zayn obiecuje Ci… ale jutro – pocałowałam go w policzek
- Jutro lecimy, jak… - przerwałam mu
- Pamiętaj dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych ;) – pocałowałam go. Następnie pociągnęłam na bejsbolówke którą miał na sobie i poszliśmy na parkiet. Do końca imprezy było w miarę „spokojnie”. Nie obyło się bez rozwalenia stołu tym razem nie tylko przez Zayn’a . Ten głupek zaciągną mnie na stół i tak jakoś potem wyszło, że stół uległ „samo” destrukcji. Po tym jakże przydatkowym zdarzeniu śmiejąc się wybiegliśmy z domu Hazzy. Pobiegliśmy do ogrody gdzie stało wielkie drzewo, a na nim dosyć duży domek. Wdrapaliśmy się po drabince i usiedliśmy na skraju czegoś w rodzaju mini tarasu.
- Pięknie tu. – powiedziałam przytulając głowę do ranienia Zayn’a.
- Potwierdzam twe słowa. – powiedział i uśmiechną się.
- Wiesz, w takich chwilach już mi niczego nie brakuje. Mam rodzinę, przyjaciół i co dla mnie najważniejsze Ciebie…
- Mógł bym powiedzieć to samo… Kocham Cię… - powiedział i pocałował mnie czule. W tej chwili już lepiej być nie mogło. Zayn jest cudownym chłopakiem. Mam prawie pewność, że to ten jedyny. Jednego jestem pewna, jestem w nim nie odwołalnie zakochana nie sądziłam, że w tydzień można zakochać się na zabój.
______________________________________________________________________________
jest cz.2 :)
niezyt długi ren rozdział ale jest ;)
prosze o komentarze ;)
# Rozdział 4 cz.1
Tydzień później * koniec szkoły*
I pomyśleć, że ja skończyłam szkołę. To niesamowicie brzmi. Wreszcie koniec zadań domowych. Przynajmniej przez jakiś czas dopóki nie pójdę na studia. Ale mam teraz co innego do roboty. Mianowicie wyjeżdżam na całe2 miesiące z moim chłopakiem i jego znajomymi na wakacje. Właśnie od „wydarzenia” z przed tygodnia jestem z Zayn’em. Zawsze wmawiałam sobie, że miłość od pierwszego wyjrzenia nie istnieje, że żadna miłość nie istnieje. Teraz moje zdanie o miłości się zmieniło. Jest ona Miom głównym elementem życia. Mam teraz wspaniałego, kochającego mnie chłopaka, najwspanialszą przyjaciółkę na świecie i 2 miesięczne wakacje czego więcej chcieć. Nic tylko cieszyć się życiem.
Tako oto wpis umieściłam w Miom pamiętniku. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Dobrze wiedziałam kim jest owy przybysz. Odłożyłam pamiętnik do szafki i pobiegłam otworzyć drzwi. Otworzyłam drzwi i zboczyłam śnieżnobiałe ząbki kolesia którego niezmiernie i nie odwołalnie kocham.
- Hej słońce. – powiedział
- Cześć – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nie przywitasz się ?? - zapytał.
- Coś za coś. – powiedziałam i stanęłam bliżej niego.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Dalej mam słabość do tych tęczówek.
- Mam coś dla ciebie, a mianowicie 2 rzeczy. Chcesz zobaczyć jakie. – zapytał poruszając brwiami.
- Tak - Odpowiedziałam.
- Coś za coś. –powiedział.
- Zayn… nooo, wiesz że nie lubię sie niecierpliwić !! – powiedziałam lekko pod denerwowana.
- Słońce kocham twoje, małe złości, jesteś wtedy jeszcze piękniejsza. – powiedział i chciał mnie pocałować. Ja tylko cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do domu.
- O niee. Tak się bawić, nie będziemy zobaczysz co się stanie jak cie złapie. – krzykną i zaczął mnie gonić.
Ja pobiegłam na górę i schowałam się w łazience. Stała tam szafa na ręczniki, ale akurat była pusta bo wszystkie poszły do prania. Słyszałam jak Zayn biega po domu. Miałam niezły uwab niego. Wreszcie po jakichś 5 minutach, wszedł do łazienki. Przeszukał wszystkie zakamarki w łazience ale mnie nie znalazł. A właściwie tylko udawał, bo po chwili leżałam już na podłodze, a Zayn na mnie.
- oj nie ładnie, nie ładnie. – powiedział.
Chwile potem nasze usta się zetknęły. Rozpłynęłam się, co chwila moje ciało przeszywał lekki dreszczyk. Kocham to uczucie, a czuje się tak tylko prze Zayn’ie. Gdy odessaliśmy się od siebie,oboja zaczęliśmy głęboko oddychać.
- Powiesz, mi w końcu jakie mi wieści przynosisz. – zapytałam podnosząc sie z podłogi.
- Może tak, może nie. – odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
- Zayn… nooo… bo chłopczyk będzie dzisiaj spał sam. – zagroziłam.
- No dobra, dobra powiem. – od razu zmienił zdanie.
- No to tak. 1 mam bilety- uśmiechnął siew wyciągną z kieszeni 2 papierki. Ja zaczęłam piszczeć i skakać w kółko. Strasznie się cieszyłam na 2 miesiące z moim czarnowłosym szczęściem. – A dwa to to, że mieszkamy na wyspie sami. W sensie tylko nasza paczka. – na tą wieść zaczęłam jeszcze bardziej piszczeć. – Jejku uspokój się.- próbował na de mną zapanować Zayn.
- No dobra dobra. Już się uspokajam. –posłałam mu uśmiech. – A co będziemy, teraz robić. – spytałam.
- Hmmmm… pomyślmy... – powiedział z cwaniackim wyrazem twarzy. – A może by tak…
- Jeśli myślisz, że wyciągniesz mnie na imprezę… - pocałowałam go, następnie popatrzyłam w oczy z uśmiechem. – to masz racje mam ochotę się zabawić.
- Yesss . – powiedział patrząc w górę.
Ja na to tylko się zaśmiałam. Słysząc to Zayn, wziął mnie na ręce, ja zaczęłam się drzeć.
-Zayn…ale ja nie chce nigdzie iść. – darłam się.
-Na pewno nie chcesz iść tam gdzie ja ??!!– zapytał poruszając brwiami.
- Zayn proszee…
- Niee… - odpowiedział.
Poddałam się. Podparłam się na łokciach, i czekałam na mój los. Po przejściu przez pół domu. Zayn zaczął kierować się w stronę sypialni. O nie…
To była moja ostatnia myśl, za nim razem z Zayn’em wylądowałam w miękkiej pościeli. Kolejny raz niewyżyta cząstka moje chłopka wzięła górę.
# godzinę potem…
Leżałam wtulona w moje największe szczęście. Bawiłam się jego mięśniami na brzuchu. Były jak skała. On tylko od czasu do czasu chichotał. Błądziłam ręką wzdłuż wyrzeźbionych rowków.
- Kiedyś ty się takiego brzucha dorobił. – zapytałam całując go.
- A tu i tam. – odpowiedział i pocałował mnie. – wiesz trzeba mieć co pokazać. – uśmiechną się poruszając brwiami.
- Wiesz, że jak która kol wiek dziewczyna chociaż na ciebie spojrzy to jej wydłubie oczy ?? – spytałam z groźną miną
- Kate, ty doskonale wiesz żem, ja jestem cały twój… - pocałował mnie. – nie masz się o co martwić, to raczej ja mogę tak mówić. – uśmiechną się.
- Co masz na myśli ?? – powiedziałam podenerwowana. Czy on myśli że mogła bym go zdradzić ??!!
- Wiesz nie każda dziewczyna ma taki okaz – z cwaniackim uśmiechem uszczypną mnie w tyłek.
-Bo ja jestem wyjątkiem – powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
-I to do tego moim wyjątkiem. – po czym mocniej mnie przytulił.
- wiesz coo ?? – sypałam patrząc mu w oczy.
- Co ?? – znów słodko się uśmiechając.
- KOCHAM CIE WARIACIE !!!!! – krzyknęłam
- A ja to dobrze wiem, piękna. – zaczęliśmy się całować. Znowu przeszył mnie ten dreszczyk.
- Zjemy cos?? – zapytał mulat.
- No, nawet zgłodniałam po twoich wybrykach – cmoknęłam go w policzek.
-On kochanie jeszcze nie wiesz na co mnie stać… - powiedział.
________________________________________________________________________
sorka że długonie pisałam ale nie miałam czasu ;/
treningi i szkoła ;/
prosze o komentarze :)
sobota, 14 kwietnia 2012
Fotki :)
Dzisiaj rozdziału nie będzie, ale mam kilka fotek chopaków:
Sesja z Australii:
I z koncertów także w Australii:
oraz nasi ukochani serferzy:
zdjęcia wzięte z: http://onedirection.pl/galeria/
Sesja z Australii:
wtorek, 10 kwietnia 2012
# Rozdział 3
- Musimy pana o czymś poinformować - powiedział śmiertelnie poważnie – proszę za mną.
Tay wstał i udał się za dwoma lekarzami. Ostatni raz mnie przytulił i znikną na białymi drzwiami. Zaczęłam nerwowo chodzić po szpitalnym korytarzu. Nie cierpie jak coś jest pod znakiem zapytania. A teraz chodziło o życie 2 osób. Maggie cały czas siedziała w tym samym miejscu. Z tym, że już nie płakała. Siedziała i patrzyła się w sufit. Miała czerwone oczy od łez, rozmazany makijaż. Ja wyglądałam tak samo, ale teraz nie liczył się nasz wygląd. Liczyło się teraz tylko życie rodziców Taylora. Dlaczego on nie wychodzi z tego cholernego gabinetu. Nie mogłam znieść tego czekania. Po ciągnących się w nieskończoność 10 minutach,usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Błyskawicznie spojrzałam w tamtą stronę. Podbiegłam do zapłakanego Taylor’a. Przytuliłam go, usłyszała jak płacze. Odsunęłam się od niego na tyle by spojrzeć mu w oczy. Tym razem była w nich radość ale i cierpienie. Przyszła do nas Maggie. Tay popatrzyła na nią i lekko się uśmiechną.
-Taylor co z nimi?? – zapytała Maggie.
- Żyją Maggie, żyją – powiedział.
Wszyscy zaczęliśmy płakać.Były to łzy szczecią. Staliśmy tak dobre 15 minut, uśmiechając się, płacząc i tuląc się wzajemnie. Nie wiedziałam jak wyrazić swoje szczęście. Taylor powiedział, że zostaje na noc w szpitalu. Jego rodziców, przewieziono już do Sali do której można wejść. Oczywiście zaczęłyśmy protestować razem z Maggie, ale Tay był nie ugięty. Nie wiem dlaczego nie pozwolił nam zostać. Był już ranek. 5-6 rano jakoś tak nie wiem, rozładował mi się telefon. Powiedziałyśmy obie, że jak tylko doprowadzimy się do stanu normalności i przynajmniej spróbujemy się przespać, przyjedziemy. Taylor uważał że nie musimy, bo i tak dużo już zrobiłyśmy. My i tak powiedziałyśmy że przyjdziemy.
Razem z Maggie wyszłyśmy przed szpital. Uderzyła w nas fala chłodnego i świeżego powietrza. Maggie mieszkała dość blisko więc poszła na piechotę do domu. Gorzej ze mną bo ja miałam do przejechanie pół miasta. No nic miałam w torebce jeszcze jakieś drobniaki. Starczy mi na bilet i coś do jedzenia. Udałam się do pobliskiego supermarketu. Wzięłam koszyk i poszłam do stoiska z jakimiś drożdżówkami. Wybrałam pierwszą lepszą, poszłam jeszcze po bilety i do kasy. Nagle poczułam jak ktoś mnie potrącił. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego mulata.
- Hej, piękna jak tam ? – zapytał.
- Cześć, przystojniaku. Wszystko wrzątku. – powiedziałam i wyminęłam go.
Ku mojemu zdziwieniu Zayn podążył za mną. Po prostu sobie za mną szedł. To było troszkę krępujące.
- yyy… dlaczego za man idziesz. – zapytałam.
- Bo mi się podobasz i ponieważ idziesz do kasy tak samo jak ja. – odpowiedział i znów się uśmiechną.
Spaliłam lekkiego buraka. Śmiały chłopak z niego. Ale muszę powiedzieć że mi się to podoba. W jego obecności byłam jakby bardziej radosna. To on sprawił,że po takich przejściach potrafię się uśmiechnąć. Droga do kasy minęła nam w ciszy. Wymienialiśmy się tylko spojrzeniami. Podałam sprzedającemu bilety i bułkę. On podał mi cenę. Odetchnęłam, mało co a by mi nie starczyło.Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Otworzyłam bułkę i zaczęłam ja jeść. Usłyszałam jak ktoś coś krzyczy, chyba do mnie. To był Zayn. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nie ma co ale polubiłam go. Nawet bardzo. Pobiegł do mnie z siatkami pełnymi zakupów. Co on am do wyżywienia 10 osobowa rodziny co ??
- Chciałem zapytać czy Cie gdzieś podwiesić ?? – zapytał jak już stał obok mnie.
Szczerze nie chciało mi sie tłuc, autobusem przez pół miasta. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Z chęcią. Jeśli to Ci nie sprawi kłopotu czy coś.
- Nie skąd, chodź. – uśmiechną się.
Odwzajemniłam uśmiech i udałam się za czarnowłosym.
- Można się zapytać jak masz na imię. Ty moje znasz, a ja twojego nie.
- Kate – uśmiechnęłam się odpowiadając mu na pytanie.
- Ładne imię, tak jak jego właścicielka. – powiedział.
- Dziękuje,miło z twojej strony. – kolejny raz się zarumieniłam. Co ten chłopak zemną robi ??
Doszliśmy do jego auta. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy.
- Zawiozę tylko zakupy do domu i możemy jechać. – powiedział.
Ja tylko pokiwałam głową. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Zajechaliśmy pod wielki dom. Raczej wille. Sądząc po rozmiarach jego domu raczej nie mieszkał sam.
- Wejdziesz. – zapytał znowu się uśmiechając. Już się zakochałam w tym uśmiechu.
- Lepiej nie. Nie będę robić kłopotu.
- Oj ta chodź. Nie robisz problemu. – zapewnił.
- No dobrze.- uległam.Ten uśmiech zdziała wszystko.
- Tylko nie przestrasz się moich kolegów. Mogą być w stanie lekkiego rozbioru.
- Zaczynam się bać – powiedziałam na co on znów rzucił mi uśmiech.
-Nie ma czego. Mówię tylko że mogą wystąpić niecenzuralne widoki. – powiedział i woził torby z zakupami.
Podążyłam za mulatem. Nie wiedziałam czego się spodziewać, po „nie cenzuralnych wiodoków” jak to ują czarnowłosy.Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Chodź,nie boje się.- powiedział i znikną we wnętrzu domu.
Posłuchałam nowo zapoznanego kolegi. Weszłam do środka. W środku panował istny chaos. Jakiś kędzierzawy latał w samych bokserkach i trzymał w rękach małego kota, który aktualnie załatwiał swoja potrzebę. Na kanapie siedział jakiś blondynek, jadł chipsy i darł się oglądając mecz. Z góry dobiegały dźwięki jakiejś gry jak się domyślam play stacion. Jak tylko blondynek mnie zauważył, zerwał sie na równe nogi i pobiegł na górę. Także był w samych gaciach. Lodowaty nawet się mną nie przeją, pobiegł razem z sikającym kotem chyba do ogrodu. Ja stałam ja wryta i nie wiedziałam co o tym myśleć. Po chwili z za ściany wyłonił się Zayn. Widząc moja minę, najprawdopodobniej domyślił się co zobaczyłam. Podszedł do mnie i woził za rękę. Zaprowadził na górę, chyba do swojego pokoju.
- Tutaj nie grożą Ci żadne „inne” widoki. - powiedział i zaśmiał się.
- Ej to wcale nie jest śmieszne. – powiedziałam. On tylko jeszcze raz się zaśmiał.
- Tylko się przebiorę i jedziemy ok.
- Okssy.- uśmiechnęłam się.
Zayn po 5 minutach wrócił. Zeszliśmy na dół. W salonie stało 2 chłopaków których jeszcze nie widziałam. Jeden w koszulce w paski, a drugi w koszulce w kratek.
- Chodź zapoznam Cie z moimi kumplami. – powiedział Zayn.
Pociągną mnie za rękę , po chwili stałam naprzeciwko 2 chłopaków.
-Jestem Louis. – powiedział ten w koszulce w paski.
- A ja Liam. – powiedział ten drugi.
- Ja jestem Kate. – odparłam i i podałam im dłonie.
- Wiecie co mi poznanie jej imienia zajęło jeden dzień, a wam przedstawiła się od razu. – powiedział Zayn.
- Widzisz jesteśmy ładniejsi. – odparł Lou.
- No wiesz. – walną foszka mulat.
- Kate, jedziemy. – spytał Zayn
- Tak. – odparłam.
- Dopiero ci ja poznaliśmy a już nam ja zabierasz Zayn, podziel się. – krzykną za nami Lou.
- Oj nie ma tak dobrze – odpowiedział Zayn.
Ja się zaśmiałam i poszłam za mulatem. Z powrotem wsiadłam do jego auta. On zrobił to samo. Wsiadł i odetchną.
- Co tak wzdychasz ?? – zapytałam po chwili ciszy w aucie.
- A nic nic… - odpowiedział. – To gdzie Cie podwieść piękna ?? – powiedział.
Ja podałam mu adres i poprosiłam żeby włączył radio. Zrobił to o co prosiłam. Przez całą drogę rozmawiałam z nim na różne tematy. Między i między innymi dowiedziałam się, że jego ”zabawni” koledzy i on są zespołem. Planują zgłosić się do X-Factor. Nie wiedziałam, że są aż tak dobrzy. Poprosiłam go żeby mi coś zaśpiewał. Z początku stanowczo zaprzeczał. Ale zagroziłam,że więcej nie będę chciała się z im spotkać więc się zgodził. Gdy zaczął śpiewać rozmarzyłam się. Przez cały czas gdy śpiewał wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Widziałam w jego oczach radość gdy to robił. Kochał śpiewać. Gdy skończył zaczęłam bić mu brawo.
- No dobra przestań już bo się zarumienię. – powiedział, ja zaczęłam się śmiać. Pod wpływem chwili, nie wiem co we mnie wstąpiło piło. Dałam mu całusa w policzek. Nie wiem jak do tego doszło. Ale trudno stało się.
- Wow… a to za co. – spytał lekko speszony.
- Za podwuske. – wypaliłam, bo dojeżdżaliśmy do mojego domu.
- Już lubię twoje formy podziękowań. – zaśmiał się.
- Ejjj – walnęłam go w ramie. Na co on znów zachichotał.
- Jesteśmy. – powiedziałam.
Zayn zajechał pod mój dom. W porównaniu z jego domem mój to zwykła chatka.
-Mogę wejść na chwilkę. – spytał.
- Jasne jak ci się nie spieszy to oczywiście. – powiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w torebce.
Po odwaleniu wszystkich rzeczy jakie miałam w torebce osiągałam swój cel. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Zayn’a do środka.
- Przytulnie tu. - stwierdził.
- Dzięki, rozgość się. - Powiedziałam. – Ja tylko wezmę prysznic i założę coś wygodniejszego. – oznajmiłam i udałam się na górę.
- A mogę z tobą. – spytał.
- Zayn… - skarciłam go spojrzeniem.
-No dobra poczekam tutaj. – posmutniał.
Ja tym czasem szybciutko podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Związałam włosy i ubrałam się w szare dresy i niebieską bokserkę. Zeszłam na dół. Zayn siedział na kanapie i zapewne oglądał moje zdjęcia na ścianie.
- Co tam zobaczyłeś takiego ciekawego. – spytałam i podeszłam do niego.
- Kto to ?? – spytał i wskazał ręką na jedną z fotografii.
- Moja mama. – westchnęłam.
- Gdzie teraz jest.
- Tam w górze. – pokazałam palcem.
- O sorry nie powinienem pytać – powiedział i przeczesał placami swoje czarne włosy.
- Nic nie szkodzi, napijesz sie czegoś. – spytałam zmieniając temat.
- Chętnie. – odpowiedział z uśmiechem.
Poszliśmy do kuchni wyciągnęłam z lodówki dwie puszki coli. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy w ciszy. Patrzyliśmy sobie w oczy. Miał cudowne oczy, hipnotyzował mnie nimi. Nagle zaczął się do mnie przybliżać. Nie odsuwałam się. Gdy siedzieliśmy już bardzo bardo blisko siebie. Nie wiem dlaczego ale miałam niesamowita ochotę go pocałować, a może nawet i coś więcej. Czekałam na jego ruch. On tylko dalej patrzył mi się w oczy jakby czekał na pozwolenie. Ja tylko kiwnęłam głową. Nigdy wcześniej nie chciałam tego robić z facetem którego prawie nie znam. Ale Zayn był inny. Działał na mnie niesowicie pozytywnie. Po chwili nasze usta się zetknęły. Na początku nasze pocałunki były nieśmiałe. Dopiero po chwili ośmieliłam się na coś więcej. Usiadłam Zayn’owi na kolanach. Dla się całowaliśmy. Nasze ruchy było coraz śmielsze. Zayn nie czekał dłużej na mój ruch, wepchną mi swój język do buzi. Nasze języki zetknęły się w tańcu. Błądził mi swoimi rękami po moich plecach. Coraz bardziej pragnęliśmy siebie nawzajem. Nagle Zayn wstał i wziął mnie na ręce. Zaczął iść w stronę schodów na górę.
- 2… drzwi…. po pra….wej – powiedziałam między pocałunkami.
Poczułam ak się uśmiecha przez pocałunek. Gdy już weszliśmy do mojego pokoju rzucił mnie na łóżko. Po chwili na mnie leżał. Następnie pozbyliśmy się poszczególnych części naszej garderoby. Czuła się niesamowicie. Zayn’owi chyba tez się podobało. Potem działo się bardzo dużo. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia.
________________________________________________________________________________________________________
jest 3 ;)
sory zabłędy jeśli sie pojawią ;)
znów prosze o komentarze ;)
Tay wstał i udał się za dwoma lekarzami. Ostatni raz mnie przytulił i znikną na białymi drzwiami. Zaczęłam nerwowo chodzić po szpitalnym korytarzu. Nie cierpie jak coś jest pod znakiem zapytania. A teraz chodziło o życie 2 osób. Maggie cały czas siedziała w tym samym miejscu. Z tym, że już nie płakała. Siedziała i patrzyła się w sufit. Miała czerwone oczy od łez, rozmazany makijaż. Ja wyglądałam tak samo, ale teraz nie liczył się nasz wygląd. Liczyło się teraz tylko życie rodziców Taylora. Dlaczego on nie wychodzi z tego cholernego gabinetu. Nie mogłam znieść tego czekania. Po ciągnących się w nieskończoność 10 minutach,usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Błyskawicznie spojrzałam w tamtą stronę. Podbiegłam do zapłakanego Taylor’a. Przytuliłam go, usłyszała jak płacze. Odsunęłam się od niego na tyle by spojrzeć mu w oczy. Tym razem była w nich radość ale i cierpienie. Przyszła do nas Maggie. Tay popatrzyła na nią i lekko się uśmiechną.
-Taylor co z nimi?? – zapytała Maggie.
- Żyją Maggie, żyją – powiedział.
Wszyscy zaczęliśmy płakać.Były to łzy szczecią. Staliśmy tak dobre 15 minut, uśmiechając się, płacząc i tuląc się wzajemnie. Nie wiedziałam jak wyrazić swoje szczęście. Taylor powiedział, że zostaje na noc w szpitalu. Jego rodziców, przewieziono już do Sali do której można wejść. Oczywiście zaczęłyśmy protestować razem z Maggie, ale Tay był nie ugięty. Nie wiem dlaczego nie pozwolił nam zostać. Był już ranek. 5-6 rano jakoś tak nie wiem, rozładował mi się telefon. Powiedziałyśmy obie, że jak tylko doprowadzimy się do stanu normalności i przynajmniej spróbujemy się przespać, przyjedziemy. Taylor uważał że nie musimy, bo i tak dużo już zrobiłyśmy. My i tak powiedziałyśmy że przyjdziemy.
Razem z Maggie wyszłyśmy przed szpital. Uderzyła w nas fala chłodnego i świeżego powietrza. Maggie mieszkała dość blisko więc poszła na piechotę do domu. Gorzej ze mną bo ja miałam do przejechanie pół miasta. No nic miałam w torebce jeszcze jakieś drobniaki. Starczy mi na bilet i coś do jedzenia. Udałam się do pobliskiego supermarketu. Wzięłam koszyk i poszłam do stoiska z jakimiś drożdżówkami. Wybrałam pierwszą lepszą, poszłam jeszcze po bilety i do kasy. Nagle poczułam jak ktoś mnie potrącił. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego mulata.
- Hej, piękna jak tam ? – zapytał.
- Cześć, przystojniaku. Wszystko wrzątku. – powiedziałam i wyminęłam go.
Ku mojemu zdziwieniu Zayn podążył za mną. Po prostu sobie za mną szedł. To było troszkę krępujące.
- yyy… dlaczego za man idziesz. – zapytałam.
- Bo mi się podobasz i ponieważ idziesz do kasy tak samo jak ja. – odpowiedział i znów się uśmiechną.
Spaliłam lekkiego buraka. Śmiały chłopak z niego. Ale muszę powiedzieć że mi się to podoba. W jego obecności byłam jakby bardziej radosna. To on sprawił,że po takich przejściach potrafię się uśmiechnąć. Droga do kasy minęła nam w ciszy. Wymienialiśmy się tylko spojrzeniami. Podałam sprzedającemu bilety i bułkę. On podał mi cenę. Odetchnęłam, mało co a by mi nie starczyło.Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Otworzyłam bułkę i zaczęłam ja jeść. Usłyszałam jak ktoś coś krzyczy, chyba do mnie. To był Zayn. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nie ma co ale polubiłam go. Nawet bardzo. Pobiegł do mnie z siatkami pełnymi zakupów. Co on am do wyżywienia 10 osobowa rodziny co ??
- Chciałem zapytać czy Cie gdzieś podwiesić ?? – zapytał jak już stał obok mnie.
Szczerze nie chciało mi sie tłuc, autobusem przez pół miasta. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Z chęcią. Jeśli to Ci nie sprawi kłopotu czy coś.
- Nie skąd, chodź. – uśmiechną się.
Odwzajemniłam uśmiech i udałam się za czarnowłosym.
- Można się zapytać jak masz na imię. Ty moje znasz, a ja twojego nie.
- Kate – uśmiechnęłam się odpowiadając mu na pytanie.
- Ładne imię, tak jak jego właścicielka. – powiedział.
- Dziękuje,miło z twojej strony. – kolejny raz się zarumieniłam. Co ten chłopak zemną robi ??
Doszliśmy do jego auta. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy.
- Zawiozę tylko zakupy do domu i możemy jechać. – powiedział.
Ja tylko pokiwałam głową. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Zajechaliśmy pod wielki dom. Raczej wille. Sądząc po rozmiarach jego domu raczej nie mieszkał sam.
- Wejdziesz. – zapytał znowu się uśmiechając. Już się zakochałam w tym uśmiechu.
- Lepiej nie. Nie będę robić kłopotu.
- Oj ta chodź. Nie robisz problemu. – zapewnił.
- No dobrze.- uległam.Ten uśmiech zdziała wszystko.
- Tylko nie przestrasz się moich kolegów. Mogą być w stanie lekkiego rozbioru.
- Zaczynam się bać – powiedziałam na co on znów rzucił mi uśmiech.
-Nie ma czego. Mówię tylko że mogą wystąpić niecenzuralne widoki. – powiedział i woził torby z zakupami.
Podążyłam za mulatem. Nie wiedziałam czego się spodziewać, po „nie cenzuralnych wiodoków” jak to ują czarnowłosy.Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Chodź,nie boje się.- powiedział i znikną we wnętrzu domu.
Posłuchałam nowo zapoznanego kolegi. Weszłam do środka. W środku panował istny chaos. Jakiś kędzierzawy latał w samych bokserkach i trzymał w rękach małego kota, który aktualnie załatwiał swoja potrzebę. Na kanapie siedział jakiś blondynek, jadł chipsy i darł się oglądając mecz. Z góry dobiegały dźwięki jakiejś gry jak się domyślam play stacion. Jak tylko blondynek mnie zauważył, zerwał sie na równe nogi i pobiegł na górę. Także był w samych gaciach. Lodowaty nawet się mną nie przeją, pobiegł razem z sikającym kotem chyba do ogrodu. Ja stałam ja wryta i nie wiedziałam co o tym myśleć. Po chwili z za ściany wyłonił się Zayn. Widząc moja minę, najprawdopodobniej domyślił się co zobaczyłam. Podszedł do mnie i woził za rękę. Zaprowadził na górę, chyba do swojego pokoju.
- Tutaj nie grożą Ci żadne „inne” widoki. - powiedział i zaśmiał się.
- Ej to wcale nie jest śmieszne. – powiedziałam. On tylko jeszcze raz się zaśmiał.
- Tylko się przebiorę i jedziemy ok.
- Okssy.- uśmiechnęłam się.
Zayn po 5 minutach wrócił. Zeszliśmy na dół. W salonie stało 2 chłopaków których jeszcze nie widziałam. Jeden w koszulce w paski, a drugi w koszulce w kratek.
- Chodź zapoznam Cie z moimi kumplami. – powiedział Zayn.
Pociągną mnie za rękę , po chwili stałam naprzeciwko 2 chłopaków.
-Jestem Louis. – powiedział ten w koszulce w paski.
- A ja Liam. – powiedział ten drugi.
- Ja jestem Kate. – odparłam i i podałam im dłonie.
- Wiecie co mi poznanie jej imienia zajęło jeden dzień, a wam przedstawiła się od razu. – powiedział Zayn.
- Widzisz jesteśmy ładniejsi. – odparł Lou.
- No wiesz. – walną foszka mulat.
- Kate, jedziemy. – spytał Zayn
- Tak. – odparłam.
- Dopiero ci ja poznaliśmy a już nam ja zabierasz Zayn, podziel się. – krzykną za nami Lou.
- Oj nie ma tak dobrze – odpowiedział Zayn.
Ja się zaśmiałam i poszłam za mulatem. Z powrotem wsiadłam do jego auta. On zrobił to samo. Wsiadł i odetchną.
- Co tak wzdychasz ?? – zapytałam po chwili ciszy w aucie.
- A nic nic… - odpowiedział. – To gdzie Cie podwieść piękna ?? – powiedział.
Ja podałam mu adres i poprosiłam żeby włączył radio. Zrobił to o co prosiłam. Przez całą drogę rozmawiałam z nim na różne tematy. Między i między innymi dowiedziałam się, że jego ”zabawni” koledzy i on są zespołem. Planują zgłosić się do X-Factor. Nie wiedziałam, że są aż tak dobrzy. Poprosiłam go żeby mi coś zaśpiewał. Z początku stanowczo zaprzeczał. Ale zagroziłam,że więcej nie będę chciała się z im spotkać więc się zgodził. Gdy zaczął śpiewać rozmarzyłam się. Przez cały czas gdy śpiewał wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Widziałam w jego oczach radość gdy to robił. Kochał śpiewać. Gdy skończył zaczęłam bić mu brawo.
- No dobra przestań już bo się zarumienię. – powiedział, ja zaczęłam się śmiać. Pod wpływem chwili, nie wiem co we mnie wstąpiło piło. Dałam mu całusa w policzek. Nie wiem jak do tego doszło. Ale trudno stało się.
- Wow… a to za co. – spytał lekko speszony.
- Za podwuske. – wypaliłam, bo dojeżdżaliśmy do mojego domu.
- Już lubię twoje formy podziękowań. – zaśmiał się.
- Ejjj – walnęłam go w ramie. Na co on znów zachichotał.
- Jesteśmy. – powiedziałam.
Zayn zajechał pod mój dom. W porównaniu z jego domem mój to zwykła chatka.
-Mogę wejść na chwilkę. – spytał.
- Jasne jak ci się nie spieszy to oczywiście. – powiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w torebce.
Po odwaleniu wszystkich rzeczy jakie miałam w torebce osiągałam swój cel. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Zayn’a do środka.
- Przytulnie tu. - stwierdził.
- Dzięki, rozgość się. - Powiedziałam. – Ja tylko wezmę prysznic i założę coś wygodniejszego. – oznajmiłam i udałam się na górę.
- A mogę z tobą. – spytał.
- Zayn… - skarciłam go spojrzeniem.
-No dobra poczekam tutaj. – posmutniał.
Ja tym czasem szybciutko podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Związałam włosy i ubrałam się w szare dresy i niebieską bokserkę. Zeszłam na dół. Zayn siedział na kanapie i zapewne oglądał moje zdjęcia na ścianie.
- Co tam zobaczyłeś takiego ciekawego. – spytałam i podeszłam do niego.
- Kto to ?? – spytał i wskazał ręką na jedną z fotografii.
- Moja mama. – westchnęłam.
- Gdzie teraz jest.
- Tam w górze. – pokazałam palcem.
- O sorry nie powinienem pytać – powiedział i przeczesał placami swoje czarne włosy.
- Nic nie szkodzi, napijesz sie czegoś. – spytałam zmieniając temat.
- Chętnie. – odpowiedział z uśmiechem.
Poszliśmy do kuchni wyciągnęłam z lodówki dwie puszki coli. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy w ciszy. Patrzyliśmy sobie w oczy. Miał cudowne oczy, hipnotyzował mnie nimi. Nagle zaczął się do mnie przybliżać. Nie odsuwałam się. Gdy siedzieliśmy już bardzo bardo blisko siebie. Nie wiem dlaczego ale miałam niesamowita ochotę go pocałować, a może nawet i coś więcej. Czekałam na jego ruch. On tylko dalej patrzył mi się w oczy jakby czekał na pozwolenie. Ja tylko kiwnęłam głową. Nigdy wcześniej nie chciałam tego robić z facetem którego prawie nie znam. Ale Zayn był inny. Działał na mnie niesowicie pozytywnie. Po chwili nasze usta się zetknęły. Na początku nasze pocałunki były nieśmiałe. Dopiero po chwili ośmieliłam się na coś więcej. Usiadłam Zayn’owi na kolanach. Dla się całowaliśmy. Nasze ruchy było coraz śmielsze. Zayn nie czekał dłużej na mój ruch, wepchną mi swój język do buzi. Nasze języki zetknęły się w tańcu. Błądził mi swoimi rękami po moich plecach. Coraz bardziej pragnęliśmy siebie nawzajem. Nagle Zayn wstał i wziął mnie na ręce. Zaczął iść w stronę schodów na górę.
- 2… drzwi…. po pra….wej – powiedziałam między pocałunkami.
Poczułam ak się uśmiecha przez pocałunek. Gdy już weszliśmy do mojego pokoju rzucił mnie na łóżko. Po chwili na mnie leżał. Następnie pozbyliśmy się poszczególnych części naszej garderoby. Czuła się niesamowicie. Zayn’owi chyba tez się podobało. Potem działo się bardzo dużo. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia.
________________________________________________________________________________________________________
jest 3 ;)
sory zabłędy jeśli sie pojawią ;)
znów prosze o komentarze ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)