wtorek, 24 kwietnia 2012
# Rodział 4cz.2
Powoli wstałam z łóżka. Zaczęłam szukać mojej bielizny, która mogła znajdować się wszędzie. Ponieważ na dworze panował upał, postanowiłam że założę tylko górę od stroju kąpielowego na to jakąś zwiewna bluzkę i spodenki. Zayn ani myślał wstawać. Leżał dalej na łóżku i mi się przyglądał.
- Może być tak została, coo ?? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak, Zayn’uś się rozmarzył. Oj marne twoje nadzieje. - odpowiedziałam mu i wystawiłam język.
- Ale no proszee !!!
- Niee – powiedziałam i udałam się do łazienki, żeby zmyć z siebie … ( białe lepkie) ;)
Gdy wróciłam do pokoju, Zayn raczył się ubrać chociaż w spodnie dresowe. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam się do jego pleców. On coś pisał na twiterze. Pocałowałam go w policzek i poszłam do kuchni. Zabrałam się do robienia naleśników. Zrobiłam ich trochę, sama byłam głodna a co dopiero moje czarne słońce. Akurat skończyłam smażenie gdy Zayn wszedł do kuchni z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mam dobre wieści. – powiedział i zasiadł naprzeciwko mnie.
-Jakie ?? – zapytałam uśmiechem.
- Harry robi dzisiaj imprezę na zakończenie szkoły. – powiedział
- Przecież dopiero co tył bal.
- Znasz naszego Hazze jemu zawsze mało. ;)
- W sumie fakt. – zaśmiałam się.
- O której ? – rzuciłam połykając naleśnika.
- Na siódmą u niego – powiedział i wziął kolejny kęs.
- Na siódmą – powiedziałam z niedowierzaniem.
- No tak a co??- spytał jakby udawał głupiego.
- No bo jest za 20 szósta – powiedziałam i poleciałam na górę.
- Spokojnie zdążysz. – krzykną na mną Zayn.
Ja wpadłam do garderoby, zaczęłam przerzucać wszystko co w nie miałam. Na szybko ubrałam jaką sukienkę. Następnie poleciałam do łazienki.
Na imprezę ledwo się wyrobiłam, ale gród to się nie spóźnić. Dojechałam z Zayn’em na miejsce. Impreza już się rozkręciła. Otworzył nam Harry z 2 blondynkami u boku.
- No stary… wiedzę że ostro dzisiaj będzie
- Ja się zawsze ostro bawię – odpowiedział i ruszył z koleżankami w tłum
Razem z Zayn’em wymieniliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami. Potem Zayn wziął mnie za rękę i podążyliśmy do Barku ;)Nie ma co impreza bez drinków to impreza do dupy. Po 2 mocniejszych było już fajniutko ;) więc wręcz polecieliśmy na parkiet. Tańczyliśmy i tańczyliśmy i tańczyliśmy, było jak w bajce. Mam przy boku chłopaka którego Kochan nad życie, czego tu więcej chcieć. Rozmarzyłam się. Na ziemie ściągną mnie Zayn.
- Idze zapalić… zaraz przyjdę – powiedział, dał buziaka i poszedł w stronę wyjścia.
Ja w tym czasie obczajałam czy w ogóle znam kogo kol wiek na ludzi obecnej na tej imprezie. W tańczącym tłumie rozpoznałam Maggie z Liam’em, o chyba coś się szykuje. Amy siedziała w kącie z Niall’em który przesadził „lekko” i nie mógł ustać na nogach. Harry z Dianą…. Co zaraz Harry z Dianą. Harry z Dianą ??? WTF ??!!! Zayn krzykną by VAS HAPPENIN ??!!! Wiem, że ciągnęło ich do siebie ale nie wiedziałam, że aż tak bardzo. Po chwili zobaczyłam jak Ida w stronę ogrodu i skręcają do „szopy” Harrego. ( Dla wyjaśnienia szopa Harrego to coś jak jego 2 dom, tylko nas tam wpuszczał. Nawet jedo rodzice nie mają ta wstępu ) Zdziwiłam się tym co zobaczyłam, a może mam omamy. Nie mam pojęcia ;/. Wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Lou siedział na fotelu i stukał coś w telefonie. Coś z nim ostatnio nie tak. Ciągle chodzi zamyślony, jakby coś go trapiło. Moje rozmyślenia przerwał mi Zayn .
- To co teraz robimy. – zapytał i posłał swój cudowny uśmiech.
- A nie wiem, nie wiem. – odpowiedziałam.
- A może ty tak. – zaczął mnie całować.
- Zayn, słońce nie teraz potem. Dobrze.- pogłaskałam go po policzku.
- Oj no. – nawet troszeczkę.
- Niee teraz i nie tu. – powiedziałam.
- A jak Ci zaproponuje inne miejsce… hmmm – spytał z nadzieją
- Zayn już 2 raz dzisiaj.
- Ale no proszę. Szybki numerek… noo
- Zayn obiecuje Ci… ale jutro – pocałowałam go w policzek
- Jutro lecimy, jak… - przerwałam mu
- Pamiętaj dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych ;) – pocałowałam go. Następnie pociągnęłam na bejsbolówke którą miał na sobie i poszliśmy na parkiet. Do końca imprezy było w miarę „spokojnie”. Nie obyło się bez rozwalenia stołu tym razem nie tylko przez Zayn’a . Ten głupek zaciągną mnie na stół i tak jakoś potem wyszło, że stół uległ „samo” destrukcji. Po tym jakże przydatkowym zdarzeniu śmiejąc się wybiegliśmy z domu Hazzy. Pobiegliśmy do ogrody gdzie stało wielkie drzewo, a na nim dosyć duży domek. Wdrapaliśmy się po drabince i usiedliśmy na skraju czegoś w rodzaju mini tarasu.
- Pięknie tu. – powiedziałam przytulając głowę do ranienia Zayn’a.
- Potwierdzam twe słowa. – powiedział i uśmiechną się.
- Wiesz, w takich chwilach już mi niczego nie brakuje. Mam rodzinę, przyjaciół i co dla mnie najważniejsze Ciebie…
- Mógł bym powiedzieć to samo… Kocham Cię… - powiedział i pocałował mnie czule. W tej chwili już lepiej być nie mogło. Zayn jest cudownym chłopakiem. Mam prawie pewność, że to ten jedyny. Jednego jestem pewna, jestem w nim nie odwołalnie zakochana nie sądziłam, że w tydzień można zakochać się na zabój.
______________________________________________________________________________
jest cz.2 :)
niezyt długi ren rozdział ale jest ;)
prosze o komentarze ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz