- Musimy pana o czymś poinformować - powiedział śmiertelnie poważnie – proszę za mną.
Tay wstał i udał się za dwoma lekarzami. Ostatni raz mnie przytulił i znikną na białymi drzwiami. Zaczęłam nerwowo chodzić po szpitalnym korytarzu. Nie cierpie jak coś jest pod znakiem zapytania. A teraz chodziło o życie 2 osób. Maggie cały czas siedziała w tym samym miejscu. Z tym, że już nie płakała. Siedziała i patrzyła się w sufit. Miała czerwone oczy od łez, rozmazany makijaż. Ja wyglądałam tak samo, ale teraz nie liczył się nasz wygląd. Liczyło się teraz tylko życie rodziców Taylora. Dlaczego on nie wychodzi z tego cholernego gabinetu. Nie mogłam znieść tego czekania. Po ciągnących się w nieskończoność 10 minutach,usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Błyskawicznie spojrzałam w tamtą stronę. Podbiegłam do zapłakanego Taylor’a. Przytuliłam go, usłyszała jak płacze. Odsunęłam się od niego na tyle by spojrzeć mu w oczy. Tym razem była w nich radość ale i cierpienie. Przyszła do nas Maggie. Tay popatrzyła na nią i lekko się uśmiechną.
-Taylor co z nimi?? – zapytała Maggie.
- Żyją Maggie, żyją – powiedział.
Wszyscy zaczęliśmy płakać.Były to łzy szczecią. Staliśmy tak dobre 15 minut, uśmiechając się, płacząc i tuląc się wzajemnie. Nie wiedziałam jak wyrazić swoje szczęście. Taylor powiedział, że zostaje na noc w szpitalu. Jego rodziców, przewieziono już do Sali do której można wejść. Oczywiście zaczęłyśmy protestować razem z Maggie, ale Tay był nie ugięty. Nie wiem dlaczego nie pozwolił nam zostać. Był już ranek. 5-6 rano jakoś tak nie wiem, rozładował mi się telefon. Powiedziałyśmy obie, że jak tylko doprowadzimy się do stanu normalności i przynajmniej spróbujemy się przespać, przyjedziemy. Taylor uważał że nie musimy, bo i tak dużo już zrobiłyśmy. My i tak powiedziałyśmy że przyjdziemy.
Razem z Maggie wyszłyśmy przed szpital. Uderzyła w nas fala chłodnego i świeżego powietrza. Maggie mieszkała dość blisko więc poszła na piechotę do domu. Gorzej ze mną bo ja miałam do przejechanie pół miasta. No nic miałam w torebce jeszcze jakieś drobniaki. Starczy mi na bilet i coś do jedzenia. Udałam się do pobliskiego supermarketu. Wzięłam koszyk i poszłam do stoiska z jakimiś drożdżówkami. Wybrałam pierwszą lepszą, poszłam jeszcze po bilety i do kasy. Nagle poczułam jak ktoś mnie potrącił. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego mulata.
- Hej, piękna jak tam ? – zapytał.
- Cześć, przystojniaku. Wszystko wrzątku. – powiedziałam i wyminęłam go.
Ku mojemu zdziwieniu Zayn podążył za mną. Po prostu sobie za mną szedł. To było troszkę krępujące.
- yyy… dlaczego za man idziesz. – zapytałam.
- Bo mi się podobasz i ponieważ idziesz do kasy tak samo jak ja. – odpowiedział i znów się uśmiechną.
Spaliłam lekkiego buraka. Śmiały chłopak z niego. Ale muszę powiedzieć że mi się to podoba. W jego obecności byłam jakby bardziej radosna. To on sprawił,że po takich przejściach potrafię się uśmiechnąć. Droga do kasy minęła nam w ciszy. Wymienialiśmy się tylko spojrzeniami. Podałam sprzedającemu bilety i bułkę. On podał mi cenę. Odetchnęłam, mało co a by mi nie starczyło.Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Otworzyłam bułkę i zaczęłam ja jeść. Usłyszałam jak ktoś coś krzyczy, chyba do mnie. To był Zayn. Uśmiechnęłam się na jego widok. Nie ma co ale polubiłam go. Nawet bardzo. Pobiegł do mnie z siatkami pełnymi zakupów. Co on am do wyżywienia 10 osobowa rodziny co ??
- Chciałem zapytać czy Cie gdzieś podwiesić ?? – zapytał jak już stał obok mnie.
Szczerze nie chciało mi sie tłuc, autobusem przez pół miasta. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam.
-Z chęcią. Jeśli to Ci nie sprawi kłopotu czy coś.
- Nie skąd, chodź. – uśmiechną się.
Odwzajemniłam uśmiech i udałam się za czarnowłosym.
- Można się zapytać jak masz na imię. Ty moje znasz, a ja twojego nie.
- Kate – uśmiechnęłam się odpowiadając mu na pytanie.
- Ładne imię, tak jak jego właścicielka. – powiedział.
- Dziękuje,miło z twojej strony. – kolejny raz się zarumieniłam. Co ten chłopak zemną robi ??
Doszliśmy do jego auta. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy.
- Zawiozę tylko zakupy do domu i możemy jechać. – powiedział.
Ja tylko pokiwałam głową. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Zajechaliśmy pod wielki dom. Raczej wille. Sądząc po rozmiarach jego domu raczej nie mieszkał sam.
- Wejdziesz. – zapytał znowu się uśmiechając. Już się zakochałam w tym uśmiechu.
- Lepiej nie. Nie będę robić kłopotu.
- Oj ta chodź. Nie robisz problemu. – zapewnił.
- No dobrze.- uległam.Ten uśmiech zdziała wszystko.
- Tylko nie przestrasz się moich kolegów. Mogą być w stanie lekkiego rozbioru.
- Zaczynam się bać – powiedziałam na co on znów rzucił mi uśmiech.
-Nie ma czego. Mówię tylko że mogą wystąpić niecenzuralne widoki. – powiedział i woził torby z zakupami.
Podążyłam za mulatem. Nie wiedziałam czego się spodziewać, po „nie cenzuralnych wiodoków” jak to ują czarnowłosy.Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Chodź,nie boje się.- powiedział i znikną we wnętrzu domu.
Posłuchałam nowo zapoznanego kolegi. Weszłam do środka. W środku panował istny chaos. Jakiś kędzierzawy latał w samych bokserkach i trzymał w rękach małego kota, który aktualnie załatwiał swoja potrzebę. Na kanapie siedział jakiś blondynek, jadł chipsy i darł się oglądając mecz. Z góry dobiegały dźwięki jakiejś gry jak się domyślam play stacion. Jak tylko blondynek mnie zauważył, zerwał sie na równe nogi i pobiegł na górę. Także był w samych gaciach. Lodowaty nawet się mną nie przeją, pobiegł razem z sikającym kotem chyba do ogrodu. Ja stałam ja wryta i nie wiedziałam co o tym myśleć. Po chwili z za ściany wyłonił się Zayn. Widząc moja minę, najprawdopodobniej domyślił się co zobaczyłam. Podszedł do mnie i woził za rękę. Zaprowadził na górę, chyba do swojego pokoju.
- Tutaj nie grożą Ci żadne „inne” widoki. - powiedział i zaśmiał się.
- Ej to wcale nie jest śmieszne. – powiedziałam. On tylko jeszcze raz się zaśmiał.
- Tylko się przebiorę i jedziemy ok.
- Okssy.- uśmiechnęłam się.
Zayn po 5 minutach wrócił. Zeszliśmy na dół. W salonie stało 2 chłopaków których jeszcze nie widziałam. Jeden w koszulce w paski, a drugi w koszulce w kratek.
- Chodź zapoznam Cie z moimi kumplami. – powiedział Zayn.
Pociągną mnie za rękę , po chwili stałam naprzeciwko 2 chłopaków.
-Jestem Louis. – powiedział ten w koszulce w paski.
- A ja Liam. – powiedział ten drugi.
- Ja jestem Kate. – odparłam i i podałam im dłonie.
- Wiecie co mi poznanie jej imienia zajęło jeden dzień, a wam przedstawiła się od razu. – powiedział Zayn.
- Widzisz jesteśmy ładniejsi. – odparł Lou.
- No wiesz. – walną foszka mulat.
- Kate, jedziemy. – spytał Zayn
- Tak. – odparłam.
- Dopiero ci ja poznaliśmy a już nam ja zabierasz Zayn, podziel się. – krzykną za nami Lou.
- Oj nie ma tak dobrze – odpowiedział Zayn.
Ja się zaśmiałam i poszłam za mulatem. Z powrotem wsiadłam do jego auta. On zrobił to samo. Wsiadł i odetchną.
- Co tak wzdychasz ?? – zapytałam po chwili ciszy w aucie.
- A nic nic… - odpowiedział. – To gdzie Cie podwieść piękna ?? – powiedział.
Ja podałam mu adres i poprosiłam żeby włączył radio. Zrobił to o co prosiłam. Przez całą drogę rozmawiałam z nim na różne tematy. Między i między innymi dowiedziałam się, że jego ”zabawni” koledzy i on są zespołem. Planują zgłosić się do X-Factor. Nie wiedziałam, że są aż tak dobrzy. Poprosiłam go żeby mi coś zaśpiewał. Z początku stanowczo zaprzeczał. Ale zagroziłam,że więcej nie będę chciała się z im spotkać więc się zgodził. Gdy zaczął śpiewać rozmarzyłam się. Przez cały czas gdy śpiewał wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Widziałam w jego oczach radość gdy to robił. Kochał śpiewać. Gdy skończył zaczęłam bić mu brawo.
- No dobra przestań już bo się zarumienię. – powiedział, ja zaczęłam się śmiać. Pod wpływem chwili, nie wiem co we mnie wstąpiło piło. Dałam mu całusa w policzek. Nie wiem jak do tego doszło. Ale trudno stało się.
- Wow… a to za co. – spytał lekko speszony.
- Za podwuske. – wypaliłam, bo dojeżdżaliśmy do mojego domu.
- Już lubię twoje formy podziękowań. – zaśmiał się.
- Ejjj – walnęłam go w ramie. Na co on znów zachichotał.
- Jesteśmy. – powiedziałam.
Zayn zajechał pod mój dom. W porównaniu z jego domem mój to zwykła chatka.
-Mogę wejść na chwilkę. – spytał.
- Jasne jak ci się nie spieszy to oczywiście. – powiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w torebce.
Po odwaleniu wszystkich rzeczy jakie miałam w torebce osiągałam swój cel. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Zayn’a do środka.
- Przytulnie tu. - stwierdził.
- Dzięki, rozgość się. - Powiedziałam. – Ja tylko wezmę prysznic i założę coś wygodniejszego. – oznajmiłam i udałam się na górę.
- A mogę z tobą. – spytał.
- Zayn… - skarciłam go spojrzeniem.
-No dobra poczekam tutaj. – posmutniał.
Ja tym czasem szybciutko podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Związałam włosy i ubrałam się w szare dresy i niebieską bokserkę. Zeszłam na dół. Zayn siedział na kanapie i zapewne oglądał moje zdjęcia na ścianie.
- Co tam zobaczyłeś takiego ciekawego. – spytałam i podeszłam do niego.
- Kto to ?? – spytał i wskazał ręką na jedną z fotografii.
- Moja mama. – westchnęłam.
- Gdzie teraz jest.
- Tam w górze. – pokazałam palcem.
- O sorry nie powinienem pytać – powiedział i przeczesał placami swoje czarne włosy.
- Nic nie szkodzi, napijesz sie czegoś. – spytałam zmieniając temat.
- Chętnie. – odpowiedział z uśmiechem.
Poszliśmy do kuchni wyciągnęłam z lodówki dwie puszki coli. Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy w ciszy. Patrzyliśmy sobie w oczy. Miał cudowne oczy, hipnotyzował mnie nimi. Nagle zaczął się do mnie przybliżać. Nie odsuwałam się. Gdy siedzieliśmy już bardzo bardo blisko siebie. Nie wiem dlaczego ale miałam niesamowita ochotę go pocałować, a może nawet i coś więcej. Czekałam na jego ruch. On tylko dalej patrzył mi się w oczy jakby czekał na pozwolenie. Ja tylko kiwnęłam głową. Nigdy wcześniej nie chciałam tego robić z facetem którego prawie nie znam. Ale Zayn był inny. Działał na mnie niesowicie pozytywnie. Po chwili nasze usta się zetknęły. Na początku nasze pocałunki były nieśmiałe. Dopiero po chwili ośmieliłam się na coś więcej. Usiadłam Zayn’owi na kolanach. Dla się całowaliśmy. Nasze ruchy było coraz śmielsze. Zayn nie czekał dłużej na mój ruch, wepchną mi swój język do buzi. Nasze języki zetknęły się w tańcu. Błądził mi swoimi rękami po moich plecach. Coraz bardziej pragnęliśmy siebie nawzajem. Nagle Zayn wstał i wziął mnie na ręce. Zaczął iść w stronę schodów na górę.
- 2… drzwi…. po pra….wej – powiedziałam między pocałunkami.
Poczułam ak się uśmiecha przez pocałunek. Gdy już weszliśmy do mojego pokoju rzucił mnie na łóżko. Po chwili na mnie leżał. Następnie pozbyliśmy się poszczególnych części naszej garderoby. Czuła się niesamowicie. Zayn’owi chyba tez się podobało. Potem działo się bardzo dużo. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia.
________________________________________________________________________________________________________
jest 3 ;)
sory zabłędy jeśli sie pojawią ;)
znów prosze o komentarze ;)
Fajnie się czyta i ciekawa historia pisz dalej xD zapraszam do mnie http://party-hard-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń